piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 6

- Nie no panowie, proszę to nie miało tak wyglądać!- krzyczałam, biegając po budowie w błocie po kolana.- Panowie, ja wiem, że państwa szef zażądał żeby brali panowie udział w budowie, ale ja nie mogę pozwolić, na dezorganizowanie pracy całego zespołu.
- Paniusiu, proszę nam tutaj nie przeszkadzać- powiedział jeden z robotników.- Jak widzę jest tylko jedna osoba, która przeszkadza nam w pracy- wskazał na mnie palcem- Pani. Proszę, więc żeby łaskawie zabrała pani swój tyłek, nawiasem mówiąc bardzo zgrabny- mrugnął do mnie cwaniacko- z tej budowy i nie zawracała nam gitary.
- Jak pan śmie!- krzyknęłam i już chciałam go spoliczkować, kiedy usłyszałam za sobą męski głos.
- Panie Graviennie, proszę natychmiast przeprosić, pannę Gilbert za swoje grubiańskie uwagi- powiedział Damon, podchodząc do nas.- Zabrakło panu słów?- zapytał, spoglądając na mężczyznę morderczym spojrzeniem.
- Panie Salvatore...- zająknął się.- Panno Gilbert, najmocniej przepraszam za moje jakże niestosowne słowa- powiedział spuszczając wzrok.- Państwo wybaczą, ale wrócę do pracy- pospiesznie odszedł.
- Dziękuje- powiedziałam, odwracając się do Damona.- Nie musiałeś tego robić, ale i tak dziękuje. Powiem szczerze, że wyraźnie sobie nie radzę, wiesz sami mężczyźni nie chcą mnie słuchać- uśmiechnęłam się.
- Może powinnaś poprosić Klausa żeby tutaj przyjechał- powiedział.- Wiesz ja zawsze mogę ci pomóc, ale myślę, że Klausa słuchaliby bardziej.
- Nie mogę oderwać Klausa od rodziny- powiedziałam.- Wiesz co zrobiłaby mi Caroline, gdyby jej mąż nagle wyjechał na drugi koniec świata, zostawiając ją z dwójką dzieci?- zapytałam retorycznie.- Nie, nie mogę tego zrobić.
- Przyznaj, że czułabyś się pewniej mając go po swojej prawicy- szturchnął mnie w bok, uśmiechając się.- Jeżeli chodzi tylko o Caroline, zostaw moją siostrę mnie- wybałuszyłam na niego oczy.- Chcesz pomocy Klausa z bonusem spotkania z najlepszą przyjaciółką i dwójką małych słodziaków?- zapytał.
- Jak zamierzasz niby tego dokonać?- odpowiedziałam pytaniem.- Caroline, nigdy nie wybierze się w taką podróż, przecież Theo ma dopiero kilka miesięcy, założę się, że woli teraz siedzieć w domu i odsypiać noce.
- Okej, załóżmy się- powiedział.- Jeżeli uda mi się przekonać siostrę, żeby tutaj przyjechała, wisisz mi kolację. Jeszcze jedno, będziesz musiała przeprowadzić się do mnie, żeby dotrzymywać jej towarzystwa, kiedy Klaus nie będzie zapięty do tej najkrótszej smyczy- roześmiałam się.
- Z tą kolacją, to konieczność?- zapytałam zaczepnie.- Niech ci już będzie- przypieczętowaliśmy zakład uściskiem dłoni.
- Poszukaj jakiejś porządnej restauracji- powiedział.- Lubię każdy rodzaj kuchni, żeby było ci łatwiej. Teraz lepiej stąd chodźmy, zanim zatoniemy w tym błocie, założyłem najlepsze buty- podał mi ramię.

***

- Nie mogę w to uwierzyć- wrzasnęłam, chwytając Caroline, w ramiona.- Jestem taka szczęśliwa, nie wierzyłam, że Damonowi uda się namówić was na przyjazd.
- Eleno, zrobiłabym wszystko żeby się z Tobą zobaczyć- odpowiedziała.- Poza tym potrzebuje trochę odpoczynku w pięknej scenerii, wiesz jestem matką.
- Rozumiem, szkoda tylko, że nie będę mogła spędzić z wami każdego dnia- marudziłam.- W końcu ja tutaj przyjechałam do pracy.
- Kochana, powiedz mi o co Damonowi chodziło z jakimś zakładem?- zapytała.- Powiedział cytuje: Wiedziałem, że wygram, nie potrzebnie się ze mną zakładała. O co chodzi z tym zakładaniem?
- Założyliśmy się z Damonem, że jeżeli uda mu się namówić was na przyjazd tutaj, zafunduje mu kolacje- powiedziałam.- Wiesz, że nie będzie to dla mnie szczególnie przyjemne ale to niewygórowana cena w porównaniu z tym, że będę was miała obok siebie- uśmiechnęłam się.
- Uwierz mi będziesz jeszcze samą siebie przeklinała za głupotę- roześmiała się.- Teraz wybacz, ale pewien młody dżentelmen domaga się mojej niezwłocznej uwagi- powiedziała, kiedy usłyszałyśmy płacz Theo.

***

- Nie mam pojęcia co to za knajpka- powiedział Damon, kiedy prowadziłam go jakimiś malutkimi uliczkami Rzymu.- Nie mogłaś znaleźć czegoś bliżej domu?- zapytał.
- Nie- odpowiedziałam po prostu.- Nie będę siedziała tylko we Florencji, kiedy mam u stóp całe Włochy- uśmiechnęłam się.- Jesteśmy!
- U Adeli?- spojrzał na mnie.- Serio? Nie przesadzasz? To miała być restauracja, a nie jakiś bar- naburmuszył się.
- Oj daj spokój- szturchnęłam go w bok.- Będzie fajnie, nie lubisz domowych przysmaków?- zapytałam.
- Raczej rzadko zdarza mi się je jadać- zauważył.- Jestem facetem i moje zdolności kulinarne ograniczają się tylko do podgrzewania mrożonek w mikrofalówce.
- Tym bardziej powinieneś się cieszyć z zaproszenia na domowe potrawy- powiedziałam.- Poza tym chce zobaczyć dzisiaj wieczorem fontannę di Trevi. Muszę wrzucić pieniądze i pomyśleć życzenie, każdy turysta musi to zrobić będąc w Rzymie!- wrzasnęłam.
- Niech ci już będzie- odpowiedział, robiąc jedną ze swoich min.- Będę się objadał toną makaronu, a później pójdziemy zobaczyć fontannę- otworzył mi drzwi.- Pani przodem- uśmiechnęłam się i weszliśmy do lokalu.

- Stefan rozpłakał się jak pięciolatek, ja próbowałem zachować powagę, w końcu byłem starszy, jednak wtedy jak umarł nasz puszek nawet ja uroniłem łezkę. Urządziliśmy nawet uroczysty pogrzeb, a Stef napisał epitafium, zaangażowałem w to rodziców, żeby poczuł się lepiej- Damon opowiadał o śmierci jednego z kociaków ze swojego dzieciństwa. Wiedziałam, że Stefan jest wrażliwym facetem, jednak z tego co mówił, wyłaniał się obraz jego samego, jako dobrego brata i w pewnym stopniu również wrażliwego chłopca.
- Nigdy nie spodziewałabym się po tobie takiej wrażliwości- powiedziałam.- Moim zdaniem za bardzo to wszystko ukrywasz- dodałam.
- Nie jestem, aż takim aniołkiem, jakim się teraz Tobie wydaje- odpowiedział.- Doskonale pamiętam nasze kłótnie. Razem z Bonnie i Caroline były z was straszne paniusie. Takie co to boją się ubrudzić i złamać paznokcie, strasznie to irytujące.
- To raczej ty byłeś strasznym bufonem- przekomarzałam się z nim.- Uważałeś się za najprzystojniejszego i najbardziej uroczego faceta na świecie. Nie mam pojęcia co te dziewczyny w tobie widzą- pokręciłam teatralnie głową.- Okropny z ciebie cynik.
- Nie wiesz co we mnie widzą, ponieważ nie uprawiałaś ze mną seksu- odpowiedział, uśmiechając się najsłodziej jak potrafił.- Dobrze skończmy tą rozmowę i chodźmy zobaczyć fontannę, przecież twoje życzenie czeka- podał mi ramię i wyszliśmy na malownicze uliczki Rzymu.
__________________________________________________________________
Cześć i czołem, jak mnie tutaj dawno nie było. Strasznie zaniedbałam pisanie, ale obiecuje, że się poprawię. Został mi tylko jeden dzień na studiach, później wracam dopiero 14 stycznia, więc będę miała cały miesiąc na pisanie rozdziałów. Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętacie.

2 komentarze:

  1. Historia bardzo ciekawa mam nadzieję,ze Elena jeszcze nie raz utsze nosa Damonowi lubię ją w tej wersi chciałabym też .przeczytać opowiadanie o miłości Klausa i Eleny może kiedyś się przekonasz do nich jako pary ale mam nadzieję,że będą wampirami dziwię się,że Klaus pomaga Damonowi ryzykując rodzinne szczęście czyżby Elena dała mu tak w kość pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dodaj rozdzał 7 i 9 na zaczynając nowe życie proszę i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria