piątek, 18 września 2015

Rozdział 9

Dopiero kiedy trochę się uspokoiłam i po upewnieniu, że nikogo nie spotkam w domu, wróciłam spakować swoje rzeczy. Weszłam do swojej sypialni, wyjęłam walizkę i zaczęłam pospiesznie wrzucać do środka wszystko co miałam. Nie szło mi najlepiej, nadal łzy same leciały mi po policzkach.
- Eleno?- to była Caroline.- Wszystko w porządku? Eleno proszę cie, wiem że jesteś wściekła i masz zupełną rację. Sama skopałabym sobie tyłek. Przestań na moment- nie chciałam jej słuchać, nie chciałam nawet na nią patrzeć.
- Idź sobie, nie zamierzam z Tobą rozmawiać- powiedziałam.- Mam mało czasu, najbliższy samolot do Nowego Jorku, odlatuje za cztery godziny- podeszła do mnie i chwyciła mnie za ramię.- Zostaw mnie w spokoju!- wyrwałam się.
- Nie zachowuj się w ten sposób, Eleno.
- Jak mam się nie zachowywać?- zapytałam sarkastycznie.- Jesteś moją przyjaciółką, tak? Czy prawdziwa przyjaciółka, pozwala aby jej brat, drwił sobie z kogoś, kogo jego siostra podobno traktuje jak członka rodziny? Czy pozwala, aby jej mąż również brał udział w tej intrydze? Według mnie wybacz, ale tak nie zachowują się prawdziwi przyjaciele.
- Wiem masz rację, przepraszam. Jednak na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć to, że nie wiedziałam o niczym dopóki tutaj nie przyjechaliśmy. Owszem chciałam od razu powiedzieć ci prawdę, ale razem z Klausem uznaliśmy, że ty i Damon powinniście załatwić ta sprawę między sobą. W życiu nie pomyślałabym, że tak to przyjmiesz, gdybym to przewidziała nigdy nie ukrywałabym prawdy- powiedziała, rzeczywiście wyglądała na skruszoną.
- On znów mi to zrobił- wyszeptałam.- Znów mnie wykorzystał, a później okazało się to dla niego
wyłącznie zabawą- poczułam jak prawda spływa na mnie strumieniem i powoli mnie miażdży. Rozpłakałam się ponownie jak małe dziecko.
- Eleno, bardzo mi przykro. Może to zabrzmi dziwnie i sama nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale myślę że Damon ma teraz wyrzuty sumienia- czy ona właśnie go broniła.- Wiem, wiem jest dupkiem, ale przecież ma serce i owszem na początku chciał dać ci nauczkę, wiesz taką, że nie wszyscy skaczą wokół ciebie jak im zagrasz. Nie patrz tak, czasami rzeczywiście się tak zachowujesz, ale nie o to chodzi. Myślę, że z czasem kiedy zobaczył jak się męczysz,zrobiło mu się ciebie żal i  nie chciał tego ciągnąć, poza tym sam powiedział, że ma dość i pora żebyś się dowiedziała.
- Czyli powinnam była być mu wdzięczna, tak?- poczułam jak mój smutek, przeradza się w złość.- Za to, że postanowił okazać mi łaskę i nie robić ze mnie dłużej idiotki. Nie no wielkie dzięki, to naprawdę pocieszające jak cholera.
- Myślę, że nie powinnaś działać zbyt pochopnie- powiedziała.- W końcu budowa rzeczywiście idzie do przodu i trzeba domknąć wszystkie te prawnicze sprawy, a jesteś adwokatem w firmie Niklausa i to należy do twoich obowiązków. Poza tym, mam dużo lepszy pomysł- spojrzałam na nią pytająco.- Mój brat chciał dać ci nauczkę tak, więc nadeszła pora, żebyś to ty dała nauczkę jemu- nadal nic nie rozumiałam.- Pomyśl tylko, co najbardziej zaboli Damona Salvatore? No, wyobraź sobie jak się wścieknie, kiedy zobaczy, że nie uciekasz jak zwykły tchórz do Nowego Jorku, tylko patrzysz na niego z wyzwaniem w oczach i zaczynasz flirtować z innymi mężczyznami- uśmiechnęłam się mimo woli.- Widzisz, to wspaniały pomysł, no już wycieraj łzy i umyj twarz. Później pójdziemy razem gdzieś na drinka.
- A co zrobisz z dziećmi?
- Jak to co, moje dzieci mają ojca, no nie? Właśnie idę go poszukać i zakomunikuje mu to, że dzisiaj zostanie sam, a my idziemy poszaleć. Kto wie, może kogoś poderwiesz?- jej entuzjazm, zaczynał się udzielać również mi.
- Caroline, prawdziwa z Ciebie wariatka.

***

- Mam nadzieję, że Elena ci wybaczy i nie zabije nas za to co jej zrobiliśmy- powiedział Klaus, kiedy siedzieliśmy w barze popijając drinka.- Wierze w metody Caroline.
- Moja siostra, rzeczywiście potrafi sprawiać cuda. Jednak, jeżeli o mnie chodzi, zdaje sobie sprawę, że sytuacja jest na prawdę trudna. 
- Sam na własne życzenie, spowodowałeś to wszystko. Tak naprawdę nawet nie wiem dlaczego. Przyznaj przed samym sobą, że nie zachowałeś się jak prawdziwy mężczyzna. 
- Masz racje, ale ona sama momentami się o to prosiła- nie wyglądał na szczególnie przekonanego.- Dobrze, powiem ci jak to wszystko wyglądało. My z Eleną kiedyś, jakby to powiedzieć spotykaliśmy się. Wtedy wydawało mi się, że będziemy razem, ale byłem jeszcze gówniarzem i nie potrafiłem się powstrzymać. Spotkałem Gemmę, piękną, temperamentną Włoszkę i tak jakoś wyszło, sam rozumiesz. Jednak, próbowałem to odkręcić i w końcu Elena mi wybaczyła. Na moje nieszczęście Gemma za wszelką cenę chciała zniszczyć nam życie i doprowadziła do tego, że Elena nawet nie chciała o mnie słyszeć. Postanowiłem dać jej nauczkę, że nie wszyscy postępują tak jak ona im karze i dlatego był ten plan, żeby zrozumiała, że starania też coś znaczą, że nie wolno przekreślać kogoś tylko dlatego, że popełnił kiedyś błąd, żeby poczuła to co ja, kiedy mnie ignorowała.
- Kochasz ją? 
- Co nie, chyba nie- nie zabrzmiało to zbyt przekonywując.- Kochałem ją kiedyś jak wariat, ale co ja wtedy wiedziałem o miłości? Tyle co nic. Chciałem tylko, zobaczyć jak się piekli, a później nagle pojawiły się wyrzuty sumienia.
- Dać ci męską radę, z punktu widzenia ojca i męża? Jeżeli mężczyzna naprawdę czuje coś do kobiety, powinien o nią walczyć. Nie intrygami, tylko tak jak powinien, pokazując jej swoje uczucia, to że jest najważniejsza, najwspanialsza i świata poza nią nie widzi.
- Dzięki szwagrze, pomyślę o tym.

***

- Wyobrażasz sobie jaka będzie z tego awantura?- zapytałem, kiedy Caroline przekazała mi swój pomysł.- Kochanie, ty zamierzasz tak wyjść na ulicę?- zapytałem, ponieważ zaprezentowała mi się w bardzo odważnej, krótkiej, prześwitującej, koronkowej sukience.- Jestem przerażony, ja rozumiem, że Elena jest w dołku, ale żebyś ty musiała zakładać takie stroje. Nie idziesz tam chyba, żeby szukać sobie kolejnego mężczyzny?
- Zwariowałeś? Świata poza tobą nie widzę- usiadła mi na kolanach. Klaus, myślisz że Damon nadal ją kocha? Właśnie, przez tą miłość postanowił, zrobić jej krzywdę, ponieważ to, że ją skrzywdził nie podlega dyskusji. 
- Nie jestem pewny, ale wszystko na to wskazuje. Myślę, że tych dwoje ma się ku sobie i najprawdopodobniej coś z tego będzie. 
- Tak bardzo chciałabym, żeby byli oboje szczęśliwi. Ale teraz skup się- czyżbym miał mieć jakiś test.- Mleko dla Theodora masz w lodówce, wystarczy, że podgrzejesz, Charlie chce żeby jej czytać bajki braci Grimm, więc książka leży na nocnym stoliku. Połóż oboje najpóźniej o dwudziestej, bo inaczej jutro będziemy mieli tutaj istne piekło. Jeżeli o mnie chodzi wrócimy najpóźniej, a właściwie jak wrócimy to będziemy. Kocham Cie, a teraz lecę bo w innym wypadku, zdążą nam zamknąć wszystkie kluby- pocałowała mnie przelotnie i już jej nie było. Poszedłem do pokoju dzieciaków.
- No mój mały dżentelmenie, miejmy nadzieję, że mama będzie równie grzeczna co ty- Theo, uśmiechał się do mnie tym swoim uśmiechem z pojedynczych zębów. Poczułem, że jestem tu, gdzie powinienem być.
______________________________________
Trzymajcie sama nie wiem co napisać. 

2 komentarze:

  1. Popieram Elenę w całej rozciągłości tak nie zachowują się przyjaciółki ale plan Carolinne jest dobry brawo dla Klausa świetnie sobie poradzi z dziecmi a to co powiedzał to święta prawda pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. Plan Caroline jest genialny.. Już nie mogę się doczekać zazdrosnego Damona. Będzie ciekawie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Theme by Hanchesteria